środa, 25 maja 2011

brakuje mi Ciebie

Idę codziennie po mojej ścieżce życia... Czasami upadam, czasami wstaję... Czasem, kiedy mam siły, krzyczę o miłości, gdy jest mi ich brak- milczę wraz z cierpieniem... Przecież tak niedawno cieszyłam się życiem, kochałam to, co nie było warte miłości..

Odszedłeś... Ból w moim sercu wzmaga się szybko, jak i opada z równą prędkością szybkości wzmagania... Rany w moim sercu nie goją się... Tyle pytań, na które nie znajduję wciąż odpowiedzi... Dlaczego? Pytam, dlaczego odszedłeś? Tak z dnia na dzień uczyniłeś moje życie pięknym. Przecież to wszystko w nas trwało. Przecież jeszcze niedawno kochałeś... Cały czas mówiłeś jak bardzo kochasz... Jakże piękny był świat w Twoich ramionach... Jak proste wydawały się trudne problemy- teraz nie mogę sobie z niczym poradzić...
Odszedłeś... I kto mi teraz wskaże drogę? Kto będzie moim drogowskazem na drodze życia? Kto obejmie mnie w niedoli i powie "Nie martw się dziubku, już wszystko będzie dobrze". Kto kolejny raz wytłumaczy mi matematykę...?

Odszedłeś... A miałeś do mnie tyle cierpliwości... Dawałeś mi tyle nadziei, tyle miłości, wiary... Nadałeś sens mojemu życiu... Bo życie bez sensu po prostu nie ma sensu...
Odszedłeś... Odbierając mi całe życie, wszystkie chęci do realizowania marzeń, wszystkie siły do dalszej egzystencji... Dlaczego tak nagle stwierdziłeś, że mnie nie kochasz? Dlaczego tak nagle wypowiedziałeś słowa, które zniszczyły wszystko co we mnie trwało...
Tak, po moim policzku płynie teraz łza... Nie jest to łza smutku po Twoim odejściu... Jest to łza po tym, że znikły nasze wspólne marzenia... Jeszcze niedawno byłam Twoim słońcem... Tak długi czas... Nagle stałam się dla Ciebie taka bliska, że aż nadmiar daleka...
Przepraszam, lecz do końca nie wiem, za co... Proszę, lecz nie wiem, o co wołam... Kiedyś tak głośno mówiłam o miłości, kiedyś nie bałam się krzyczeć, że kocham...
Tyle pytań, tyle wołań i błagań- nie słyszę odpowiedzi... Mam nadzieję, że to wszystko jest moim kolejnym snem, moim kolejnym horrorem, w którym gramy główne role...
Kochany... Tak dużo nas dzieliło- pokonaliśmy to. Tak dużo nas łączyło- dzieli z powrotem...
Nienawidzę wszystkiego, co mnie otacza, bo nie ma Ciebie... Kiedyś potrafiłam się cieszyć nic nieznaczącymi przedmiotami...
Dmuchaliśmy wspólnie naszą bańkię w góre, gdy sadała. Malowaliśmy na płótnie swój obraz... Razem... Poprawialiśmy każdą rysę dokładnie... Teraz odłożyliśmy swoje pędzle... Idziemy dalej... Już osobno... Z tym, że Ty sobie radzisz- ja nie...

Miłość jest dla Ciebie, tęsknota dla mnie...


Brakuje mi Ciebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz